14 luty dzień jak każdy inny choć to Walentynki. Podeszła
do okna, odsunęła firankę i spojrzała- luty a zima dalej mocno trzyma, śnieg
pada wielkimi płatkami okrywając dachy, drzewa, drogi – zrobiło się czysto,
biało krajobraz niczym bajkowy, ale widok ten nie sprawiał jej radości. Była
smutna, przygnębiona i samotna. Poszła do kuchni nalała do szklanki
przegotowaną wodę, wyjęła z szuflady dwa opakowania tabletek nasennych. Złożyła ulubioną zieloną sukienkę. Weszła do
sypialni, puściła mp3 z muzyką klasyczną – otworzyła opakowanie leków i wyjęła
dwie tabletki, połknęła szybko popijając wodą. Zamknęła oczy i zaczęła się
zastanawiać co ją do tego popchnęło, chyba całe tragiczne życie.
Ojca i brata pożegnała bardzo dawno
temu. Brat zginął gdy miała 15 lat. Wybrał się z kolegami nad jezioro i skoczył
do wody z pomostu, kiedy koledzy zorientowali się, że długo nie wypływa na
pomoc było za późno. Ojciec po śmierci syna załamał się, zamknął się w sobie,
zaczął zaglądać do kieliszka i po dwóch latach zmarł na marskość wątroby. Matka
odeszła prawie rok temu. Leżała 3 lata w łóżku po przebytym udarze mózgu,
opiekowała się nią do końca. Dni wypełnione były praca i opieką nad chorą nie
było czasu nad zastanawianie się nad sobą.
Najszczęśliwsze chwile przeżywała gdy
poznała Grzegorza na prywatce u koleżanki. Od razu przypadli sobie do gustu.
Wysoki brunet o czarnych oczach i uroczym uśmiechu. Dusza towarzystwa, miał
poczucie humoru a do tego jeszcze doskonale tańczył. Po roku znajomości zostali
małżeństwem. Zamieszkali w dwupokojowym mieszkaniu, które on odziedziczył po
babci. Grzegorz pracował w stoczni był spawaczem a ona w sklepie meblowym –
wiedli spokojne życie. Bardzo pragnęli mieć dzieci ale los był okrutny po
trzykrotnym poronieniu marzenia o dużej rodzinie prysnęły jak bańka mydlana.
Najgorsze stało się gdy on stracił pracę –
zlikwidowano stocznię. Odprawa jaką dostał szybko się rozeszła a on nie
mógł znaleźć żadnej pracy. Siedział w domu, popijał piwo i całymi dniami oglądał
TV. Stawali się powoli dla siebie obojętni .Było jej ciężko opieka nad chorą
matką i praca odbiły się na jej zdrowiu miała problemy kręgosłupem a do tego doszły problemy
finansowe.
Pewnego dnia Grzegorz postanowił
szukać pracy za granicą. Wyjechał do Norwegii. Miał tam kumpla z którym razem
był w wojsku. Wyjechał na początku dość często dzwonił i systematycznie
przysyłał pieniądze. Po jakimś czasie telefony były coraz rzadsze ,aż w ogóle
się urwały. Sadziła, ze kogoś tam poznał i zupełnie o niej zapomniał. Nie
zastanawiała się nad tym coraz więcej czasu zajmowała jej opieka nad matką.
Przeniosła się do matki a swoje mieszkanie
wynajęła by poprawić finanse. Dni były podobne do siebie. Chodziła zmęczona i
niewyspana. Nie miała chwili czasu dla siebie, aż którejś nocy matka umarła.
Dzwoniła do Grzegorza chciała by przyjechał na pogrzeb, ale jego telefon
milczał. Po pogrzebie nie mogła sobie znaleźć miejsca w domu nagle uświadomiła
sobie, że ma dużo czasu i jest zupełnie sama. Zaczęła nadrabiać zaległości, spotykała się z koleżankami,
zaczęła chodzić na basen i na jogę i postanowiła bardziej zadbać o swoje
zdrowie.
Dni upływały bardzo szybko. Nadeszła
deszczowa, zimna i ponura jesień i wtedy
dopadła ją depresja. Po powrocie do domu kładła się do łóżka i nic nie robiła,
leżała patrzyła się w sufit lub łykała tabletki nasenne i spała. W wigilię
siedząc przy pustym stole zdała sobie prawe jaka jest samotna i nieszczęśliwa.
Ogarniał ja coraz większy smutek i wielka niemoc. Nic jej nie cieszyło stała
się płaczliwa. Do pracy chodziła niechętnie. Unikała rozmów z koleżankami.
Zrezygnowała ze spotkań i zajęć. Koleżanki choć widziały, że cos się z nią
dzieje nie umiały jej pomóc .
Wyciągnęła
kolejne dwie tabletki i już miała włożyć do ust, gdy nagle usłyszała dzwonek do
drzwi . Początkowo nie chciała otwierać, ale dzwonek nie przestawał dzwonić.
Poczłapała do drzwi – otworzyła – zaniemówiła na progu stał Grzegorz z wielkim
bukietem czerwonych róż. Otuliła go ramionami a z oczu popłynęły łzy radości a
w głowie przemknęła myśl – jak dobrze, że połknęłam tylko dwie tabletki.
- autor - haszka