piątek, 5 marca 2010

Żaba i jeż




Puka jeż do żabki
napiłbym się z Panią zielonej herbatki
w prezencie przyniósł kubki
w każdym były słodkie jagódki
do kuchni go zaprosiła
w porcelanowym czajniczku herbatę zaparzyła
zerka na niego skrycie
marzyła o takim Panu całe życie
wysoki, szczupły, opalony
chyba nie ma jeszcze żony
zrobi mu jeszcze smaczne śniadanie
niech tylko dłużej u niej zostanie
usmaży mu naleśniki z wiśni
może w nocy mu się przyśni
wszystko co chce może mu smażyć
by tylko zaczął o niej marzyć
prosi jeż o zapałki
potrzebne mu są do fajki
nie wiedziała, że on pali
dymem całą kuchnie osmali
może przejdziemy do ogrodu?
nie zniosę w domu tego smrodu
pod orzechem na hamaku się położył
kolce równo wszystkie rozłożył
chciała mu fajkę przypalić, ale się ukuła
w płetwie zrobiła się dziura
posmutniała z bólu, usta wykrzywiła
chyba bym była z nim nieszczęśliwa
nasze dzieci kolce by miały
zamiast pływać w stawie w lesie by biegały
nalała mu octu do herbaty
zrobił jeden łyk i szybko do lasu znikł
męża wśród żab szukać będzie
jeża szybko się pozbędzie
wyrzuci jego fotografie
prezenty odda mu
niech się nie kręci więcej tu
żigolak niech sobie innej żony szuka
do moich drzwi więcej nie puka
wolę żyć i pływać w stawie
niż na leśniej polanie

2 komentarze: